📕 Notatki z książki „Kebabistan”: gentryfikacja i 13 dywizja Sebiksów Wyklętych

2 min read

Kebabistan | Krystian Nowak
Krystian Nowak, Kebabistan. Rzecz o polskim daniu narodowym

Czytając „Kebabistan” przypomniał mi się wywiad z Omenaą Mensah, w którym wspomina jedną konfrontację z kibolami/narodowcami na ulicy. Najpierw zaczęli ją wyzywać, poszturchiwać, popychać, aż jeden krzyknął:

– To jest nasz Murzyn z telewizji, zostawcie ją.

Książka Krystiana Nowaka podobała mi się, bo nie ma tutaj schematu ideologicznego, czerni i bieli.

Kebabistan. Rzecz o Polskim daniu narodowym od Krytyki Politycznej to taka szkicowa polifonia sama w formie kebaba, który zwija w całość szereg treści: o tych co na uchodźstwie z Bliskiego Wschodu i tych na uchodźstwie z polskiej wsi, o gastronomii, o aspiracjach, wszystko z bułką w tle.

Kwestia rasizmu, asymilacji czy tolerancji w Polsce, to – jak pokazuje też wycinkowo książka – temat o dużym spektrum odcieni, bo ani obraz poczciwych imigrantów zastraszonych przez ogolonych „Patriotów z 13 Dywizji Sebiksów Wyklętych” nie jest w pełni trafny, ani pokojowych patriotów w rodzinnym pochodzie, którzy nie robią burd i nie podpalają lokali („W 2007 roku w całym kraju toczyły się 62 sprawy dotyczące naruszenia nietykalności i znieważania z powodów narodowościowych. W 2015 było ich już ponad półtora tysiąca. Trudno uwierzyć, że to wynik wyłącznie większej wykrywalności tego typu spraw”)

Dobrze obrazuje to niemal emblematyczna relacja Mustafy z Kebab King z Warszawy. 11 listopada to wyjątkowe wydarzenie, podczas którego notują największy obrót wygenerowany głównie przez uczestników marszu. Nigdy nie doszło tam do incydentu na tle rasistowskim, a w oparach sosu tysiąca wysp tego dnia współegzystują pracownicy z Bliskiego Wschodu, pracownicy z Ukrainy, koszulki i bluzy z hasłami „Ukrainiec nie jest moim bratem” czy „Stop islamizacji Europy” i wymiany „poproszę”, „dziękuję”.

W kraju, w którym dziś 97% populacji to Polacy, z czego 87% katolicy pewnie nie zdążyliśmy się dorobić jeszcze strukturalnego rasizmu i ta nasza ksenofobia to taki nieco miks zaszczepionego lęku, zaściankowych kompleksów a pewnie i frustracji, które jednak wszystkie gasną w obliczu ekonomicznej potęgi kebaba – dużo i tanio.

W tym ekonomicznym wymiarze kebab funkcjonuje jako cicha synekdocha szeregu przemian ostatnich 20-30 lat: w ciągu 10 lat lat zdetronizował pizzę na trzecie miejsce spośród dań wybieranych na mieście – przyznaje się do niego 40% ankietowanych w przytaczanym badaniu OBOP, pizza (23%), a kuchnia polska (29%).

Nowak zwraca uwagę także na szerszy proces gentryfikacji w Polsce, który przebiegał na polu kulinarno-lokalowym, tj. barów orientalnych, popularnych „chińczyków” oferujących namiastkę orientu, ale z czasem „w wyniku przyzwyczajenia się do smaku kurczaka w cieście kokosowym poczęto szukać rzeczy innych, zorientowawszy się, że smaki do tej pory znane nie są do końca autentyczne w rozumieniu geograficznym – to znaczy mają się nijak do tego, co i jak się je w kraju rzekomego pochodzenia danego dania, rozkochano się w autentyczności”.

Tytułowe danie jest pewnie dalszą emanacją czy pogłosem tych procesów, gdzie pobrzmiewa pociągający orient wespół z egalitarnym sznytem kalorycznej przystępności.

Toboła, czas się popisać! — SZUM
“AMBERKEBAB” z 2016, pokazywanego w Zachęcie w ramach wystawy „Bogactwo”

Jeszcze na koniec takim poza-socjologicznym komentarzem są wspomniane prace performerki Marii Toboły, która podczas wystawy „Społeczeństwo jest niemiłe” w 2015 wystawiła wypełnioną po brzegi sosem czosnkowym plastikową beczkę, a w innej wystawie „Schadenfreude” mamy przyprawę Kucharek rozsypaną we wraku samochodu. W pierwszej to nektar nadwiślańskiego smaku w tych samych beczkach, w których znaleziono zwłoki dzieci pod Łodzią, a w drugiej „ilustrację marzeń czasów transformacji, w których samochód wypełniony produktami spożywczymi był zwyczajową nagrodą w teleturniejach”. No i oczywiście „Amberkebab” z 2016 – bursztynowe wirujące mięso na grillu z Zachęty, w ilości zdjęć na Instagramie ustępujące chyba tylko instalacji „Między” z MOCAKu.

Brak konkluzji, jednoznacznych refleksji, więc warto samemu przeczytać.

Od autora: „Nie było chyba nikogo, kto nie sugerowałby, że powinienem się zająć słynnym na całą Polskę barem Prawdziwy Kebab u Prawdziwego Polaka. Skoro jednak doczytaliście książkę do tego momentu, to wiecie już, że o nim nie napisałem.”

Gdyby ktoś pytał.


PS. Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, zapisz się do mojego newslettera – w poniedziałek, środę, piątek przed 8:30 dostaniesz krótkie 5 nagłówków z wydarzeniami ze świata 👇