W poprzednich notatkach referowałem zarys historii intelektualnej komunizmu cz. 1 na podstawie książki Mateusza Kuryły Powaby totalitaryzmu. Genealogia faszyzmu i nazizmu wydaje mi się ciekawsza paradoksalnie z tej przyczyny, że oba nurty nie miały tak silnego zaplecza intelektualnego jak komunizm. Jak trafnie podsumowuje Kuryła: „W porównaniu z dziełami Alfreda Rosenberga nawet najsłabsze książki Karola Marksa stanowią wyżyny intelektualnej finezji”.
Na dodatek w porównaniu z ideologią komunizmu faszyzm był względnie efemerycznym ekscesem początku XX wieku, który racjonalizowany był później znów jako erupcja resentymentu, lęku, frustracji niższych klas średnich (Fromm) czy reakcja burżuazji w obronie przed widmem rewolucji proletariackiej. To jednak nie daje w pełni wyczerpującego wyjaśnienia.
Dziś będzie syntetycznie o:
- 💡 Totalitarnych korzeniach i zgubnej racjonalności w oświeceniu
- 👹 Faszyzmie jako „spotworniałym bękarcie romantyzmu”
- ⛓ Filozofii życia i futuryzmie, jako zalążku
- 🥀 Żyznym podglebiu w Europie na początku XX wieku
Czas potrzebny na przeczytanie to ok. 7 minut 51 sekund.
1. Dialektyka oświecenia i totalitarna rozumność
Średniowieczny epos o Nibelungach rozbrzmiewać będzie w świetle nocnych pochodni, które otula neoklasycystyczna architektura Alberta Speera i opary sprawnie naoliwionych maszyn
Na oświeceniowe źródła XX wiecznych totalitaryzmów w tym narodowego socjalizmu zwrócili wyraźnie uwagę Horkheimer i Adorno w swoim klasycznym dziele Dialektyka oświecenia. Program oświecenia zakładał – jak to ujął Max Weber – odczarowanie świata i obalenie mitów czy fantazji za pomocą wiedzy. Ociekał też optymizmem zasądzającym się na wierze w możliwości człowieka i potęgę rozumu, racjonalność natury, a tym samym podporządkowanie świata paradygmatowi, w którym nie ma miejsca na „duby smalone”.
To człowiek miał być stwórcą nowego porządku, miał przestać dostosowywać się do warunków zewnętrznych, ale sam je konstruować. A tworzone miały być one w jeden tylko słuszny sposób, taki sam dla ludzi z różnych krajów czy kontynentów – racjonalny.
Horkheimer i Adorno wskazywali, że w procesie „oświecenia” filozofia współczesna stała się nadmiernie zracjonalizowana i tym samym przeobraziła się w narzędzie technokracji. Kuryła nie przywołuje tu bezpośrednio powojennego dzieła Karla Poppera Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie, ale warto nadmienić, że austriacki filozof wskazuje na pierwszy trop totalitarnej racjonalności u Platona, powołując się na uporządkowaną wizję państwa w Państwie.
Można zaryzykować stwierdzenie, że jądrem faszyzmu i komunizmu, czymś co oba totalitaryzmy łączy jest wiara jednostki we własną, daleko idącą sprawczość i poczucie kontroli nad naturą. Myśl ta zaczęła kiełkować pod koniec średniowiecza znajdując kulminację w oświeceniowym racjonalizmie.
Te narodziny nowoczesności dały początek „państwu ogrodniczemu”, które przyjęło wiarę w urzeczywistnienie porządku dzięki ludzkiemu wysiłkowi: „to jednostka ludzka tworzy ład, w którym chce żyć, natura musi być kontrolowana przez świadomą ludzką wolę, człowiek powinien wyemancypować się z oków niedoskonałego świata. Nie powinniśmy się biernie przyglądać”.
Wcześniejsza Utopia Thomasa More’a czy renesansowe sui ipsius plastes (jesteśmy twórcami samych siebie) wykiełkowały w pełen oświeceniowy arsenał od powieści edukacyjnej przez refleksję Monteskiusza czy Locke’a nad państwem.
Skoro można władać naturą, można więc też stworzyć nowego człowieka i nowy porządek społeczny.
2. „Spotworniały bękart romantyzmu”
Wobec radykalnej racjonalności epoki Woltera i żelaznego uniwersalizmu zrodził się bunt romantyków. Kuryła wskazuje na emblematyczną postać jaką był Joseph de Maistre, w którego myśli skondensował się cały ładunek konserwatywnej kontry wobec Rewolucji Francuskiej, bezdusznego liberalizmu i raczkującego kapitalizmu:
Zarzuty wobec społeczeństwa burżuazyjnego były wielorakie. Oto bowiem porzuciło ono zupełnie Boga i zaczęło tworzyć świat bezbożny; doprowadziło do atomizacji społecznej i rozbicia tradycyjnych wspólnot stanowiących naturalną glebę dla rozwoju człowieka; zuniformizowało kulturę, czyniąc ją wszędzie taką samą i nijaką; stworzyło świat mechaniczny, oparty na sztucznych kontraktach, ludzkiej zachłanności, utylitaryzmie i bezdusznym racjonalizmie. Nie był to głos pojedynczych jednostek, ale dominujący nurt w sztuce XIX wieku.
Na marginesie: we wspomnianej analizie Poppera pojawia się jeszcze jeden ciekawy kontekst socjohistoryczny, a mianowicie, że platońska wizja świata niezmiennych czystych idei przeciwstawiona ułudnemu, nietrwałemu światu materialnemu mogła być rezultatem urazy jaką filozof żywił wobec ateńskiej demokracji w obliczu rozpadu pierwotnych oligarchicznych struktur społecznych i dawnego porządku. Zarówno u de Maistre’a jak i Platona przebijała tęsknota za wertykalnym porządkiem wypartym przez ten plastyczny i horyzontalny.
Ale nostalgia za ancien regime niosła w sobie też opozycyjny względem oświecenia pesymizm i pokorę wobec poznawczych zdolności człowieka: świat to częściej kłębowisko tajemnic, instynktów i partykularyzmów, w których Natura to pole krwawej walki o byt, na którym zagubiony człowiek odznacza się słabością i okrucieństwem. Romantyczna krytyka cywilizacji będzie potem żyznym „podglebiem” dla przyszłych ruchów faszystowskich wyrastających z kontestacji cywilizacji oraz „zepsutej” burżuazji, kapitalizmu i zatomizowanego bezdusznego społeczeństwa.
Nordycka mitologia i aura okultyzmu stanie się nieodzownym elementem nazistowskiego sztafażu, a Leszek Kołakowski podsumuje trafnie, że „komunizm był zdegenerowaną odroślą oświecenia, nazizm zaś spotworniałym bękartem romantyzmu”.
3. Lebensphilosophie i… futuryzm
Oświecenie i Romantyzm były jednymi z gałęzi, po których wiła się nowoczesność, a w jej obrębie XIX-wieczny pozytywizm i technokracja, a po drugiej stronie kontra sytuująca na swoich sztandarach pojęcie czynu wobec biernego racjonalizmu, rozleniwienia i intelektualnych spekulacji. Ten antypozytywistyczny przełom ujęty jako filozofii życia niósł postulat życia wymykającego się dyktatowi kategorii i naukowej esencji.
Potraktowanie nietzscheańskiej filozofii o Nadczłowieku jako preludium do nazizmu czy uznanie filozofa za sympatyka nacjonalizmu i antysemityzmu stanowi wypaczenie i spłycenie, trochę jakby doszukiwać się sympatii faszystowskich u Staffa bazując na wierszu Kowal. Nie mniej trudno nie zgodzić się, że afirmacja sił witalnych i nieskrępowanej woli mocy (jako cechy każdego organizmu) była apetycznym kąskiem dla rasistowskiej wykładni ideologi nazistowskiej.
W książce Kuryły nie ma wiele o futuryzmie, a ten pozornie marginalny świetlik rzuca promień światła na intelektualną ścieżkę faszyzmu. Awangarda futuryzmu była zjawiskiem efemerycznym i choć z pozoru w swojej obrazoburczej formie stanowiła przeciwieństwo wspominanych neoklasycystycznych monumentów epoki Mussoliniego, to wektory obu – faszyzmu i futuryzmu – miały przynajmniej ten sam zwrot i kierunek.
Faszyzm był sprzeciwiem wobec materializmu i zakrzepłego liberalnego społeczeństwa, które trawi kryzys i postępujące próchnienie. W miejsce dekadencji, faszyści chcieli wpompować witalność przez afirmację siły, jednostki i instynktu, który wyprzeć ma schyłkowy prymat rozumu i burżuazyjnego porządku. Założenia Manifestu futurystycznego Marinettiego z 1909 niosą w sobie podobny ładunek: „wyśpiewać miłość do niebezpieczeństwa”, „agresywny ruch”, „jedynie walka jest piękna”, „wojna – jedyna higiena świata”. Fromm niesłusznie chyba określał Manifest Marinettiego w Anatomii ludzkiej destrukcyjności jako „manifest nekrofilizmu”, w którym pęd to przejaw nienawiści do życia – futurystyczne zerwanie z zastygłą przeszłością miało wszak uczynić miejsce dla ruchu, życia i wyprzeć na śmietnik dotychczasową bierność.
Gwałtowności futuryzmu towarzyszyły – szczególnie w polskim wydaniu – nawołanie do ludowości (Anatol Stern i Aleksander Wat: „wybieramy prostotę ordynarność, wesołość zdrowie, trywialność śmiech”), pierwotności i prostoty wyrazu („zamiast nich pierwotne środki porozumiewania się”), a z drugiej strony gloryfikacja techniki („(…) pędzący pocisk piękniejszy jest niż Nike z Samotraki”).
Zamiłowanie do zerwania z przeszłością i teraźniejszością na rzecz postępu i usilnej budowy nowego ładu („kościół szybkości i przemocy”) będzie w dużej mierze zbieżne z utopijnymi wizjami włoskich faszystów, do których sam Marinetti dołączy.
Nietuzinkowa mieszanka futurystycznych postulatów oczyszczenia, powrotu do pierwotnych instynktów wespół z nieograniczonym niczym technokratyzmem stanowi niemal zaczyn dojrzałej wizji późniejszego nazizmu: średniowieczny epos o Nibelungach rozbrzmiewać będzie w świetle nocnych pochodni, które otula neoklasycystyczna architektura Alberta Speera i opary sprawnie naoliwionych maszyn.
4. Faszyzm jako ostateczny splot
W nazizmie i faszyzmie jak w dialektycznym kołowrotku wirowały odpryski oświecenia i romantyzmu – współwystępowała tu pseudonaukowość i kontestacja „naturalnego oświeceniowego” porządku z porządkiem manifestowanym przez militaryzm, kult jednostki ale i kolektywną duchowość:
Święta komunistyczne nigdy nie mogły konkurować z tymi nazistowskimi, a pochody pierwszomajowe były tylko bladym cieniem Reichsparteitagów. To tam realizowała się faszystowska utopia – masy i Führer stanowią jedność, świat jest czysty i uporządkowany, Żydzi nie gorszą „ras wyższych” swoją obecnością, ludzie są szczęśliwi, zdrowi, wysportowani i emanujący tężyzną fizyczną, a Naród wreszcie staje się potężny. Przy czym duch Narodu realizuje się oczywiście w materii rasowej, a prawa biologii stanowią naukową wykładnię wzniosłych idei romantycznych.
Holokaust nie stanowił przednowoczesnego barbarzyńskiego ekscesu, nie był chwilowym wybuchem jak pogromy, a beznamiętnym biurokratycznym procesem, w którym triumfowała nowoczesna organizacja produkcji i imperatyw produktywności. Figura Żyda łączyła w sobie niejako esencja zagrożenia dla nieznoszącego ambiwalencji rozumu: „Żydzi wprowadzali najgłębszy możliwy poziom ambiwalencji – nigdy nie byli do końca samymi Żydami ani do końca samymi Niemcami czy Francuzami, ich tożsamość była płynna i mogła ulegać zmianom; nie posiadali żadnej określonej przynależności terytorialnej. Żyd uosabiał więc ambiwalencję narodową, rasową, terytorialną i religijną – dlatego w nowoczesnym, racjonalnym ładzie nie było dla niego miejsca. Był niczym dziki chwast w pieczołowicie doglądanym ogrodzie.”
5. Podatny grunt Europy
Biorąc pod uwagę rozmiar literatury dotyczącej historii myśli, badań nad totalitaryzmem i analiz historycznych, książka Kuryły we wspaniały sposób syntetyzuje genealogię nazizmu. Jakkolwiek jego głównym zadaniem jest skupienie się na trendach intelektualnych, które mogły dać zaczyn dla późniejszej ideologii, to grubym błędem pominięcie byłoby setek czynników socjologicznych, politycznych i ekonomicznych.
Warto tylko zasygnalizować, że równie poważnym widmem jak bolszewizacja w tamtym czasie była postępująca amerykanizacja, wobec których faszyzm stawał się alternatywą. Przejrzystość i jawność programów faszystowskich na pewno na tym tle odznaczała się atrakcyjnością: „I byli szczerzy – w przeciwieństwie do komunistów nie maskowali swoich zamierzeń, nie wstydzili się przemocy. Można wiele złych rzeczy mówić o faszyzmie, i w pełni słusznie. Ale jedno należy mu oddać – nigdy nie krył swoich zbrodniczych celów, w przeciwieństwie do kłamliwego (choć w teorii pięknego) komunizmu.”
Natomiast, co do antysemityzmu to nie był on tylko wynalazkiem nazistów – Kuryła zauważa, że od czasów Wielkiej Rewolucji Żydów utożsamiano z konserwatyzmem i klerykalizmem, wobec który środowiska postępowe żywiły często niechęć. Reorientację przyniosła późniejsza sprawa Dreyfussa we Francji, w której to prawica przejęła hasła antysemickie i dała początek konserwatywnej, nacjonalistycznej i antysemickiej prawicy.
* * *
W kontekście wszystkich subtelności i meandrów stojących za genealogią totalitaryzmów, rodzi się pytanie jak dzisiaj zdefiniować faszyzm? Czy Łukaszenka jest autorytarnym faszystą, czy czystki Uyghurów w Chinach nadają im faszystowski rys?
W obliczu liberalnej demokracji, która po 1989 roku zdominowała porządek światowy, kapitalizmu i rosnących w siłę korporacji, złożonej siatki geopolitycznych zależności, terroryzmu i populizmu, jak wyłapać esencję nie narażając się na powojenną retorykę reductio ad hitlerum przydając każdemu przeciwnikowi łatkę „faszysty”, a zarazem nie usypiając czujności mówiąc, że historia się nie powtórzy. „Smutna prawda jest bowiem taka, że totalitaryzmy coraz lepiej pamiętamy, a coraz mniej rozumiemy”.
PS. Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, zapisz się do mojego newslettera – w poniedziałek, środę, piątek przed 8:30 dostaniesz krótkie 5 nagłówków z wydarzeniami ze świata 👇
PS. Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, zapisz się do mojego newslettera – w poniedziałek, środę, piątek przed 8:30 dostaniesz krótkie 5 nagłówków z wydarzeniami ze świata 👇