Przez długi czas hasło „coach” wzmagało – pewnie nie tylko we mnie – dreszcz wstydu i estetycznej konwulsji.
Pod naporem fali Grzesiaków i Piotrów Blandfordów pojęcie to najpierw sponiewierały odmęty „przemysłu szczęścia”, żeby potem wyrzucić już tylko na pastwę internetowej beki. Obecny dziś dyktat samorozwoju i pogoni za spełnieniem idzie w parze z właściwym dla kapitalizmu podskórnym poczuciem braku i niepełni – „być lepszym”, „zatrzymać się to cofać się” i tak dalej.
Samo sformułowanie kategorii self-help zakłada, że potrzebujesz pomocy, czyli coś jest nie tak.
Poza tą głębszą społeczno-filozoficzną wykładnią, wątpliwości wobec coachów biznesu miały pewnie częściowo też charakter poznawczy, bo „jak nie będąc milionerem czy ekspertem w branży możesz uczyć ludzi samorealizacji i doradzać im?”.
To odwieczny już dylemat, czy seksuolog musi być dobrym kochankiem, a onkolog przejść przez stadium nowotworowe, żeby leczyć?
Eric Schmidt wspomina w książce, że z takim samym sceptycyzmem podchodził do Billa Campbella, gdy objął stanowisko CEO Google w 2001 i jeden z inwestorów powiedział, że powinien mieć swojego coacha. Schmidt posiadał doktorat z inżynierii oprogramowania, ponad 20 lat doświadczenia zawodowego w tym na stanowiska kierowniczych w Sun Microsystems i jako prezes Novell, więc na samą myśl, że ktoś ma go pouczać, zawrzało w nim.
Okazało się z czasem, że Bill Campbell wcale nie był hochsztaplerem, a rola coacha przypominała akuszerkę, która asystuje i pomaga wiedzy przyjść na świat, ale sama jej nie rodzi.
Dziś będzie 7 notatek i lekcji ze wspomnień managerów m.in. Apple czy Google o Billu Campbell’u:
- 🧘♀️ O szczerości: “First, he only coached the coachable”
- 💡 O merytokracji i konflikcie: “He believed in striving for the best idea, not consensus(…)”
- 🏃♂️ O decyzjach: “Make the best decision you can, then move on.”
- 👑 O narcyzmie i atencjuszach: “Publicity is fine if it’s in the service of the company, and indeed, that is part of the CEO’s job.”
- 🤐 Wskazówka dla Product Mangerów: “Tell them what problem the consumer has [not which features you want]”
- 🔥 O zwalnianiu: “Still, the company must move forward, so be careful not to apologize too much”
- 🤬 O wydzieraniu się: “When he is yelling at you, it’s because he loves you and cares and wants you to succeed”
Czas potrzebny na przeczytanie to ok. 6 minut 16 sekund.
Do notatek z książki Trillion Dollar Coach sięgnąłem raz jeszcze, bo w zeszłym roku sam odbyłem kilkanaście takich sesji z Moniką Starzyk z Reworked w oparciu o narzędzie CliftonStrenghts, co jak wiele razy wspominałem było jedną z lepszych inwestycji w siebie, a tym samym lekcją pokory, że bez możliwości spojrzenia w odbicie skazujemy się na ślepotę.
Nie bez powodu atrybutem nadwornych błaznów słynących z inteligencji i przenikliwości było zwierciadełko skierowane do władcy: „oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz”, a słowami Gogola: „z kogo się śmiejecie? Sami z siebie się śmiejecie”.
Legendarny Bill Campbell stoi za największymi firmami z Doliny Krzemowej, w tym Google, Apple, Intuit, którym doradzał i dla których był w przeszłości mentorem. Rzeczywiście rozpoczynał swoją karierę jako trener w college’u, ale większość swojego życia spędził najpierw jako dyrektor w Kodaku i Apple, a później jako trener i doradca czołowych menedżerów, takich jak Steve Jobs, Larry Page i Eric Schmidt.
Tytuł trochę się już zdezaktualizował od 2019 roku, bo łączna wartości samego Apple i Google przekroczyła 4 biliony (ang. 4 trillions), ale lekcje zawarte w książce chyba cały czas mogą się na coś przydać.
Załączam poniżej 7 notatek z paroma krótkimi komentarzami z moich 10 lat potyczek po świecie byznesu.
1. “First, he only coached the coachable.”
Od 2019 przewija się seria memów o syndromie „I can fix him”, które odnoszą się do stereotypowo ujętej preferencji wobec „złych chłopców” z przekonaniem, że może poprawić zachowanie swojego toksycznego partnera po wejściu z nim w związek. Kończy się to różnie.
Z kolei korporacyjna nomenklatura najeżona jest dyplomacją i pamiętam takie określenie „this person reached his potential”, czyli karierowy ekwiwalent „zrównywał się już z temperaturą otoczenia”. W dobie poprawności i pogodności nieustannie pobrzmiewa narracja o wyjątkowości i potencjale każdego z nas, czemu Bill nie zaprzeczał w jakiś cyniczny sposób. Jednak czasem gra po prostu nie jest warta świeczki, bo wymaga zbyt wiele pracy.
Tak jak staropolski przepis na barszcz podobno zaczynał się od zwrotu „pozbądź się z domu wszelkiego kwasu”, tak zanim nadejdzie czas na rozwój osobisty członków zespołu i rozpościeranie skrzydeł, warto się upewnić, czy wszystko dobrze z nogami. Jeśli nie, to pytanie, czy to właściwe miejsce do nauki chodzenia i czy to Twoje zadanie?
„Bill’s opposition to bullshitters wasn’t as much about their dishonesty with others as it was about their dishonesty with themselves. To be coachable, you need to be brutally honest, starting with yourself”
2. “He believed in striving for the best idea, not consensus(…)”
W notatkach z książki Tomasza Markiewki Gniew, pisałem, że gniew i tym samym konflikt jawią się w naszej zachodniej kulturze jako obszar podrzędny względem pozytywnie waloryzowanego rozumu i ogłady. W przytaczanych słowach Campbella „I hate consensus!” nie należy odczytywać pochwały dla autorytarnego stylu zarządzania i forsowania własnych idei za wszelką cenę. Wręcz przeciwnie, konflikt i krwawa dyskusja służyć ma wyłonieniu najlepszego pomysłu, a nie zgody za wszelką cenę.
Nie sposób nie wspomnieć tu mitologii Steve’a Jobsa, z którym pracował Campbell, którego opisywano jako człowiek ciepłego, szczerego do bólu i kochającego. Jednak z pozoru autorytarny styl Jobsa miał swoje drugie dno, któremu bliżej przyglądała się Kim Scott w swojej książce Radical Candor. Jako jedna z managerek w Apple wspominała słowa Andy’ego Grove’a – słynnego twórcę potęgi Intela – „fucking Jobs always gets it right”, zamiast „is right”. Scott wspomina, że Jobs często brutalnie forsował swoje pomysły, ale czekał na atak i sugestie, które brał do serca. Raz gdy któryś z jego pomysłów nie wypalił nakrzyczał na jednego z inżynierów „czemu mnie wtedy nie przekonałeś i nie odwiodłeś?”.
Jest w tym pewna diaboliczna konsekwencja podejścia „we hire smart people so they can tell us what to do”.
3. “Make the best decision you can, then move on.”
„Zrób coś, nawet jeśli jest nie tak, radził Bill. Dobrze prowadzony proces podejmowania decyzji jest tak samo ważny jak sama decyzja, ponieważ daje zespołowi pewność siebie i motywuje wszystkich do działania”.
Ludzi związanych z bankowością inwestycyjną poznać można po zdolności do podejmowania szybkich decyzji. Znajomy z pracy, który pracował kiedyś w banku, tłumaczył mi, że taki nawyk wywodzi się z trading desku: podczas handlu aktywami, wartość nowej informacji, która stwarza okazję trwa tylko chwilę, jeśli nie kupisz lub sprzedaż waloru, informacja momentalnie rozprzestrzeni się i rynek zareaguje dostosowując cenę. Okazja wyparowuje.
Informacja może być błędna, może skończyć się stratą, ale stanowić będzie zachętę do odrobienia jej następnym razem, a bezczynność na pewno nie popycha do przodu.
4. “Publicity is fine if it’s in the service of the company, and indeed, that is part of the CEO’s job.”
Można wiele zarzucić Elonowi Muskowi, ale fakt że jego tweety są w stanie wpływać na rynek a sama Tesla ma rzekomo $0 budżet marketingowy budzi podziw z poziomu efektywności.
5. “Tell them what problem the consumer has [not which features you want]”
„Bill lubił opowiadać historię o tym, jak pracował w Intuit i zaczęli zajmować się produktami bankowymi.
Zatrudnili kilku product managerów z doświadczeniem w bankowości. Pewnego dnia Bill był na spotkaniu z jednym z tych menedżerów produktu, który przedstawił swoim inżynierom listę funkcjonalności, które chciał, aby zbudowali.
Bill powiedział biedakowi, że 'jeśli kiedykolwiek powiesz inżynierowi w Intuit, jakich funkcji potrzebujesz, wyrzucę Cię na ulicę. Mówisz im, jaki problem ma konsument, dajesz im kontekst, kim jest konsument. Potem zostawiasz ich, żeby sami wymyślili funkcje’”.
Dobrą radą zakładając firmę, czy budując produkt jest, by zakochać się w problemie, a nie rozwiązaniu. Rozwiązaniem problemu nieraz będzie prosty Google Spreadsheet zamiast rozbudowanej aplikacji mobilnej i technologii blockchain.
Gdy w ręku trzymasz młotek, wszystko wokół wygląda jak gwoździe.
6. O zwalnianiu: “Still, the company must move forward, so be careful not to apologize too much”
Wspomniana Kim Scott wspomina w swojej książce tę rosyjską przypowiastkę o właścicielu psa, który musiał ze względów zdrowotnych odciąć psu ogon. Nie mogąc zdecydować się na tak brutalny czyn i kierowany miłością do psa postanowił odcinać ogon każdego dnia po centymetrze.
Pamiętam kiedy mój szef „zniknął” z dnia na dzień, potem w swoim życiu musiałem zwolnić 2 osoby (zawsze mówimy „musiałem”, więc dla jasności: w jednym przypadku musiałem, w drugim chciałem). Obawy, co pomyśli reszta zespołu, firmy, jaki to będzie miało wpływ i czy nie zepsuje atmosfery są jak najbardziej zasadne. Najgorsze obawy nie spełniły się, nic się nie załamało, a chirurgiczne cięcie okazało się najbardziej humanitarne.
(W większości przypadków jest jakiś powód do zwolnienia np. wyniki w pracy, niedopasowanie kulturowe, konflikt. Jeśli natomiast faktycznym powodem jest obawa, że podwładny może zająć moje miejsce to świadczyć może o jakimś poziomie psychozy i nie sądzę, żeby przy takiej kondycji psychicznej zmartwieniem było, co pomyśli reszta).
7. “When he is yelling at you, it’s because he loves you and cares and wants you to succeed”
Izraelczycy przodują w swojej rozbrajającej szczerości. Gdy byłem w Tel Avivie, właściciel mieszkania, w którym się zatrzymaliśmy na wieść, że jesteśmy z Polski powiedział tylko:
– Polska? byłem tam raz i żarcie jest do dupy.
Dwa dni później spotkał nas przypadkiem na ulicy i zapytał jak nam się mieszka; wspomnieliśmy, że w porządku, ale jest trochę zimno w nocy (tamtejsze budynki nie mają ogrzewania), a w mieszkaniu są tylko cienkie pościele. Opieprzył nas, czemu mu nie daliśmy znać od razu, bo przecież jesteśmy jego gośćmi i przywiózłby nam od razu coś ciepłego.
Bill Campbell był podobno jedną z najprzyjaźniejszych osób jakie można było spotkać, ale bezpieczeństwo które czuli ludzi będący wokół niego wynikało z szczerości do bólu, którą okazywał ludziom, na którym mu zależy. Sygnał: „Zależy mi na Twoim sukcesie i dlatego zwracam Ci uwagę, żebyś przestał machać rękami podczas wystąpień publicznych, bo to obniża Twoją wiarygodność, mimo że treść jest na najwyższym poziomie merytorycznym”.
Na nikogo nie potrafimy się tak gniewać jak na ukochaną osobę, współmałżonka czy własne dzieci.
PS. Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, zapisz się do mojego newslettera – w poniedziałek, środę, piątek przed 8:30 dostaniesz krótkie 5 nagłówków z wydarzeniami ze świata 👇
PS. Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, zapisz się do mojego newslettera – w poniedziałek, środę, piątek przed 8:30 dostaniesz krótkie 5 nagłówków z wydarzeniami ze świata 👇