Panoptykon i nuda, czyli „Widoki władzy” Konrada Pustoły

2 min read

Co widzi za oknem Tusk i Kaczyński? 

A co Obajtek?


Na 3 maja wziąłem sobie album Widoki władzy Konrada Pustoły z 2011, czyli seria fotografii widoków z okien gabinetów należących do najważniejszych i najbardziej wpływowych ludzi w Polsce, na przykład Przewodniczącego KNF albo Prezesa NBP. 

Konrad Pustoła, "Widoki władzy"
Konrad Pustoła, „Widoki władzy”

Patrząc na zdjęcia jest lipa. Często za oknem mieści się parking, okna albo skarłowaciały landszaft, gdzie późny Gierek miesza się z ekstatycznym Balcerowiczem. Okazuje się, że miecz Damoklesa ma też wymiar estetyczny, co budzi i rozczarowanie i ulgę, że „oni też muszą solidarnie narzekać na widok z okna”. 

Mówiąc o władzy i spojrzeniu oczywistym tropem będzie Foucault i koncepcja panoptykonu – XVIII-wieczna koncepcja więzienia autorstwa Benthama w kształcie pierścienia i wieżą strażniczą w środku, w której strażnik pozostaje niewidoczny wzbudzając tym samym poczucie, że w każdej chwili mogę być obserwowany. „ja Cię widzę, Ty mnie nie i nawet nie wiesz, czy teraz na Ciebie patrzę”.

Marek Krajewski w eseju Okna władzy, władza okna zauważa, że na propagandowych plakatach i zdjęciach dyktatorów wzrok władców nigdy nie krzyżuje się z naszym. „Ci, którzy sprawują władzę, nigdy nie patrzą w naszą stronę”. 

Napoleon w swojej paryskiej rezydencji zostawiał światło w jednym z pokoju, by zasygnalizować ciągłe czuwanie (w filmie propagandowym o Kim Dzong Ilu z lat 80-ych też widziałem ten zabieg, tam jeszcze wskazywali na pracowitość przywódcy). Okno przybliża, pozwala nam spojrzeć, ale pierwotną funkcją szyby jest bezpieczne odgrodzenie i odfiltrowanie, a więc też ustanowienie opozycji wnętrze i zewnętrze. „Widok za oknem to widok na naturę widziany z wnętrza, które jest kulturą, dziełem człowieka”, co wg. Simmela odróżnia okno od drzwi: okno jest po to „by przez nie wyglądać na zewnątrz nie po to, by zaglądać do środka”.

Oprócz opozycji wnętrze-zewnętrze, dochodzi jeszcze typowa dla władzy orientacja wertykalna: spojrzenie z góry „obiektywizuje świat, sprowadzając go do widoku tak abstrakcyjnego, że podatnego na każdy rodzaj ingerencji, pustego, domagającego się wypełnienia”. Jednak sam fetysz pięknego widoku zza okna zrodził się chyba dopiero w romantyzmie na fali fascynacji pojęciem wzniosłości (i widoczków od Davida Friedricha), a rynkowej wartości nabrał dopiero z początkiem XX wieku, gdy wprowadzono windy (w XIX-wiecznych paryskich kamienicach zaprojektowanych przez Haussmanna służba zajmowała ostatnie piętro). 

Modernistyczna architektura w swoim zamiłowaniu do szkła stała się chyba bardziej znamienna dla władzy: współczesny biurowiec zachęca do spojrzenia w głąb, zaglądnięcia przez szyby, kusi swoją przejrzystością, ale ta transparentność okazuje się złudna – to twierdza z poziomami dostępu obudowana taflami, w których sami się odbijamy. I w tym samym duchu Krajewski zauważa, że władza przestała być „niewidzialna”; stała się spersonifikowana, zwraca na siebie uwagę, emanuje nadobecnością w mediach, ale tylko po to, by łatwo przejść od konferencji prasowej po przyciemnione szyby. 

Pustoła dostał pozwolenie na zrobienie zdjęć z gabinetów. Jednak wizualna wszechmoc nie polega na widzeniu, ale umiejętnej żonglerce spektrum widzialności: „ja Cię widzę, Ty mnie widzisz, bo Ci pozwoliłem”.


PS. U mnie za oknem ogródek i ceglany mur na Podgórzu, a za nim komin starej pralni chemicznej, której właściciel zginął w czasie II wojny.     


PS. Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, zapisz się do mojego newslettera – w poniedziałek, środę, piątek przed 8:30 dostaniesz krótkie 5 nagłówków z wydarzeniami ze świata 👇