6 notatek z filmu „Latarnia”: mit prometejski, Hiob i ojciec perwersyjny

3 min read

Latarnia, Roberta Eggersa. W rolach głównych: Willem Dafoe i Robert Pattinson

Obejrzałem w końcu Latarnię na Netflixie i mam dylemat. 

Przy takim nagromadzeniu symboliki niewiele zostaje do interpretacji i zachwytu, bo to trochę jak wizyta w restauracji z kuchnią eksperymentalną: wiesz, że wyjdziesz oczarowany gamą smaków, więc jakimkolwiek daniem jesteś mniej zaskoczony niż gdybyś w barze mlecznym otrzymał wywar z przegrzebków na blanszowanej szałwii.

Przy mnogości dostępnych analiz i interpretacji chyba bardziej pozostaje kwestia wyboru niż odkrycia i rozpracowania, więc poniżej 6 telegraficznych impresji i notatek.

1. Latarnia jako punkt, a nie cel

Strange metal object from Utah desert inspires '2001: A Space Odyssey'  comparisons | Dhaka Tribune

Latarnia to monolit jak z Odysei kosmicznej 2001 Kubricka: falliczny przedmiot rozkoszy, jak ogień w micie prometejskim niedostępny dla młodego Thomasa (Robert Pattinson), przedmiot pożądania, centrum i „pępek”, wokół którego jak w snach wszystko się konstytuuje, ale sam nie posiada sensu.

Latarnia nie jest celem dla żeglarzy, ale jedynie punktem orientacyjnym.

2. Père-version, czyli ojciec perwersyjny

Lacan w swojej teorii psychoanalizy wykorzystywał do opisu perwersyjnej figury ojca grę słów: „père-version”: starszy Thomas (Dafoe) w akcie dominacji zleca młodemu najgorsze prace, traktuje jak psa, zabrania wejścia na górę do latarni, a innym razem przygotowuje posiłki, jest przyjazny i przyucza go do zawodu.

W osobie starszego Thomasa ma miejsce ciągła tranzycja między przyjacielem, który dzieli wspólnie ten sam stół (jak w księdze Izajasza „Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku Izraelu!”), a despotycznym szefem. Strzeże dostępu do latarni a z drugiej strony wyśmiewa, że poprzednik, który zwariował na wyspie, widział w świetle zbawienie i coś magicznego. Stary jak strażnik w Przed prawem Kafki, który broni wejścia, ale nie zakazuje.

3. Ojciec Ojców


Stary kusi młodego alkoholem, który zabija mewę i sprowadza na nich sztorm. Gdy okazuje się, że są na siebie skazani młody Thomas wpada w cug alkoholowy i przyznaje, że zabił kiedyś swojego szefa. Szef w wizjach jest negatywem samego młodego Toma: białe włosy, albinos.

Dafoe nic sobie z tego zabójstwa „archetypicznego ojca” nie robi, jakby biło od niego boskie: „Ty tutaj człowieczku dokonałeś może rytualnego mordu na ojcu, czy szefie, ale to tylko bajka – ja jestem jedynym realnym szefem”. Już w pierwszym dniu mówi młodemu, że nie obchodzi go żaden podręcznik latarnika – on tu wydaje rozkazy, jest jedynym Bogiem.

4. Pieśń nad pieśniami

W biblijnej Pieśni nad pieśniami ukazuje się miłosna relacja człowieka z Bogiem, pełna też ambiwalencji. Przez cały czas w fabule przewijają się wątki homoerotyczne, których bohaterowie nie mogą skanalizować: już to w pijackim uścisku mają się oboje pocałować i przechodzą zaraz do kolejnej bijatyki (jak Jakub siłujący się z Bogiem).

W samotności oboje uciekają w masturbację: stary Tom dumnie jak król na szczycie latarni rozkoszując się blaskiem, młody cały upaprany smarem w kotłowni na dole. Warto zauważyć, że młody Tom po zwaleniu sobie i zabiciu mewy idzie zapalić papierosa, taki „postkoitalny dymek”.

Stary w jednej ze scen krzyczy z płaczem „przecież smakował Ci mój homar, powiedz!”. Tak jak niewolnik potrzebuje Pana, tak i Pan niewolnika.

5. Mit prometejski

Mit prometejski jest w filmie najbardziej widoczny: pycha i ciekawość wzbiera w młodym, by wejść na szczyt latarni. Gdy już staje przed latarnią jest cały umorusany czarną mazią (krew, odchody, błoto, sadza z węgla symbolizująca ludzki znój?), a rażące światło zmienia go w negatyw – cały robi się biały, trochę jak ten szef którego zabił.

Ostatnia scena: młody leży na plaży i mewy wydziobują mu wnętrzności – jak Prometeusz. Po ostatecznej bójce to młody zawiązuje Staremu smycz prowadząc go jak psa i zakopuje żywcem – człowiek, któremu wydaje się, że ujarzmił Boga, wyrugował transcendencje i może teraz sięgnąć po wiedzę, ale Stary nawet zakopany żywcem nie może się zamknąć i cały czas gada.

6. „What? What? What! What!”l


Scena, która zwróciła moją uwagę, to moment, kiedy po pijanemu szczekają do siebie naprzemiennie „What? What? What! What!”.

Przez cały film brodzimy w kłamstwam i oszustwach, w których trudno rozpoznać co jest prawdą a co złudą: młody Ephraim okazuje się, że nazywa się tak naprawdę Thomas (oboje mają to samo imię – „stworzeni na obraz i podobieństwo”), stary zmienia nieustannie historie jak doszło do tego, że okulał, widzimy raz jak stary goni z siekierą za młodym po czym wpadają do domu i stary pyta dlaczego go goni? Ta scena pokazuje jak oboje okazują się dla siebie nieodgadnieni: człowiek obdarzony własną wolą bywa zagadką dla Boga w równym stopniu co Bóg dla człowieka. W historii Hioba Bóg zakłada się, że Hiob wystawiony na cięgi od losu nie starci wiary, ale ani ten pierwszy nie ma pewności, ani ten drugi nie wie za co spadają na niego kary.


PS. Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, zapisz się do mojego newslettera – w poniedziałek, środę, piątek przed 8:30 dostaniesz krótkie 5 nagłówków z wydarzeniami ze świata 👇