Sprzedaż NFT (non-fungible token) w 2021 zamknęła się w kwocie $24.9 mld, a wartość czasu poświęconego przez ludzkość na dyskusje i memy związane z certyfikatami własności JPEGów pewnie przerosła tę kwotę.
Dziś nie o pieniądzach a luźne notatki o ontologicznym statusie dzieła sztuki:
- Czy jeśli spłonie ostatni egzemplarz Anny Kareniny to dzieło przestanie istnieć i czy tak samo z JPEGiem?
- Czy NFT – zgodnie z wykładnią męskiej społeczności Reddita – jest bardziej jak żona czy żona-modelka?
- Nadprodukcja elit i sztuczny niedobór (scarcity)
- Status, value, access i NFT, czyli co ja mogę zrobić z JPEGiem i NFT?
- Status signaling jako podstawa piramidy Maslowa i niewybredny żart z Pamelą Anderson.
Bez ostatecznych konkluzji, nawet ani jednego odwołania do Baudrillarda.
Bardziej pytania i kierunki do dalszej eksploracji.
Czas potrzebny na przeczytanie: 7 min 13 sekundy.
1. Ukryte pinturas negras Goi. Pod koniec życia Francesco Goya pokrył wnętrze ścian swojego domu serią obrazów a wśród nich Saturn pożerający własne dzieci. Artysta cierpiał już na głuchotę, odciął się od świata, a malunki nie były przeznaczone dla nikogo oprócz niego. Dopiero w 50 lat po śmierci przeniósł je na płótno Salvador Martínez Cubells. Dom zburzono. Kto jest więc autorem? Czy ręka przenosząca obraz z wzorca na płótno? Czy dzieło, które nigdy nie ujrzało światła dziennego jest dziełem? Kto jest właścicielem dzieła, a kto płótna i czy możemy mówić, że prawdziwe dzieło przetrwało?
2. JPEG, Anna Karenina i Illiada. Czy gdyby spłonął ostatni egzemplarz i kopia Anny Kareniny to czy dzieło Tołstoja przestałoby istnieć? Czy Illiada jako utwór z tradycji oralnej zaistniała jako dzieło dopiero gdy ją spisano? Czy dziełem jest zapis nut 5 Symfonii Beethovena czy dopiero wykonanie? No i czy JPEG na serwerach Amazona może być dziełem sztuki?
3. Warstwowa teoria dzieła. Polski filozof Roman Ingarden w O dziele literackim badał problematykę dzieła sztuki pod kątem jego statusu ontologicznego i wskazywał na jego wielowarstwowość: fundament bytowy (np. konkretny materiał dźwiękowy, utrwalenie, znak graficzny) i konkretyzacja przed odbiorcę, który te wszystkie schematy aktualizuje w akcie postrzegania. Czytając Zbrodnie i karę po mojej stronie jest dookreślenie w świadomości jakiego koloru włosy miał Raskolnikow. Czy bez odbiorcy istnieje dzieło?
4. Esse est percepi. XVIII-wieczny empirysta George Berkeley stawiał sprawę radykalnie: esse est percepi, czyli “być to być postrzeganym”. Przywilej spojrzenia oznacza, że dzieło istnieje tylko o ile trafia do naszej świadomości. Ciekawostka: Berkeley był biskupem i wywiódł w ten sposób… dowód na istnienie Boga, który spogląda na cały świat i w ten sposób warunkuje jego byt.
5. Niematerialność sztuki. Przełkniemy, że Dawid Podsiadło to artysta, a jego piosenki mają wartość artystyczną, podobnie filmy Lyncha. A fizyczny obraz Moneta to już zdecydowanie. Ale JPEG czy video-animacja – już z tym nam jest trudniej. Może to nasz wewnętrzny dylemat między przekonaniem o szczególnej niematerialności sztuki, a zarazem usilnej chęci osadzenia jej w jakiejś fizyczności (“mogę sobie tego NFT wydrukować?”). Nie mogę posiadać przedstawienia teatralnego, mogę tylko taśmę z nagraniem.
6. Digital art sprzed NFT. Pierwsza wystawa sztuki komputerowej odbyła się w lutym 1965 roku. Autorem był niemiecki matematyk Georg Nees, który napisał program generujący grafikę przy użyciu plotera. Ploter jak krosno, które przenosi wirtualny byt do świata fizycznego przez fizyczny obiekt. Z racji braku powszechności ekranów LCD musiała tu zaistnieć potrójna mediacja: człowiek (artysta) —> kod —> maszyna —> papier —> odbiorca.
7. Status, value, access, czyli co ja mogę zrobić z JPEGiem i NFT? Istotą dzieła sztuki jest przeważająca funkcja estetyczna, która dominuje nad innymi jego rolami, w idealnym ujęciu rola utworu wyczerpuje się na byciu spostrzeganym: trochę jak witraż zamiast okna. Fidenza Tylera Hobbsa czy jakakolwiek generatywna abstrakcja daje wytchnienie dla oka (value), profilowy obrazek Bored ape to już token i bilet wstępu do społeczności (access). Oba natomiast mogą dawać poczucie prestiżu (status).
8. “Małpa czy cryptopunk to nie dzieło sztuki!”. Stanisław Ossowski w U podstaw estetyki prosto rozróżnia, że “wartość artystyczna wiąże się ze sztuką, wartość estetyczna z pięknem”. Nie wszystko co jest dziełem sztuki jest piękne lub wywołuje przeżycia estetyczne (cokolwiek piękno oznacza…) i nie wszystko co piękne jest dziełem sztuki. Zarówno prace digitalowe Dmitry Cherniaka, obraz Turnera i widok burzy nad Bałtykiem może wywoływać uczucie wzniosłości. To ostatnie jednak nie jest dziełem sztuki.
9. Reddit, żona i przeszywający wzrok penisa cz. 1. Definicja NFT na Reddicie: “NFT to jakbyś miał żonę, którą każdy puka, ale tylko Ty posiadasz akt małżeństwa [oryg. getting drilled by everyone]”. Jest w tym porównaniu jakaś falliczna obsesja przeszywania męskim wzrokiem, która stawia znak równości między “spółkować” i “widzieć” a “posiadać”. Nawet po polsku pobrzmiewa gra słowna z nieco archaicznym “posiąść kobietę” w rozumieniu odbycia stosunku. No bo stosunek ekstrahuje całą dostępną wartość, tak?
10. Reddit, żona i przeszywający wzrok penisa cz. 2. Co gdyby odwrócić ten porządek w męskiej optyce na: “Twoja żona to modelka, którą wszyscy oglądają, ale tylko Ty masz akt małżeństwa”? Bez koniecznej seksualizacji statusu posiadania.
11. Reddit, żona i przeszywający wzrok penisa cz. 3. To już ostatnie: jest w tym wszystkim jeszcze taka prymarna samcza chęć posiadania samicy na wyłączność. “Jeśli inni mogą patrzyć albo skopiować to ja już nie chcę”. Albo może jak dziecko, które chce mamę tylko dla siebie?
12. Władza spojrzenia i posiadanie. Sartre w utworze Przy zamkniętych drzwiach pisał, że “piekło to inni” z i ich osądzającym i uprzedmiatawiającym wzrokiem. Spojrzenie i egzaminacyjne oko było często kulturowo utożsamiane z władzą i dominacją, która jako aktywność bardziej kojarzona była z męskością, podczas gdy kobiecość z biernością. Choć w striptease to tancerka się porusza, ale mężczyzna patrzy jako “nieruchomy poruszyciel”, w peep show relacja jest też asymetryczna: “ja Cię widzę, Ty mnie nie”.
13. Dlaczego płacimy za Spotify i Netflix, ale nie za JPEGa? Zarówno Lista Schindlera, fabuła Zbrodni i kary, jak i utwór Stairway to heaven to dzieła realizujące się w czasie, których nie potrafimy w jednej chwili objąć zmysłem. Obraz czy zdjęcie jako statyczne formy uśmiercamy szybkim spustem migawki naszego oka lub zagarniamy prawym kliknięciem myszy. Obraz został oddany przez malarza naszemu spojrzeniu, książką wystawiona na lekturę. Muzyka, przedstawienie czy film wymaga już zapośredniczenia i wykonawcy – może dlatego bardziej skłonni jesteśmy cenić tę pracę za 19.90 PLN. A może to znów tylko rynkowa gra popytu i podażu, a nie żadna filozofia.
14. Obraz nic nie znaczy. Walter Benjamin pisał na początku XX wieku, że fotografia uwolniła rękę od “najważniejszych funkcji artystycznych”, później Internet sprawił, że rozpowszechnianie zdjęć stało się natychmiastowe. przesuwając akcent w stronę agregacji i akumulacji. Nadprodukcja obrazów spowodowała, że z jednej strony uprzywilejowaliśmy wzrok, a z drugiej obraz uległ dewaluacji.
15. “NFT to tylko adres wskazujący na posiadanie obrazka”. Prawa autorskie do utworu muzycznego czy filmu to też tylko umowny zapis, ale jakoś lepiej egzekwowany przez prawo. Na marginesie: w 2015 Martin Shkreli zakupił jedyną kopię albumu Wu-Tang Clan Once upon a time in Shaolin za $2 mln. Licencja zakłada, że utwory nie mogą być upublicznione i wykorzystane komercyjnie do 2103 roku, mogą być tylko odtwarzane na imprezach. Czekamy aż ktoś nagra i udostępni.
16. “Co mi z certyfikatu własności NFT?”. Może z NFT jest podobnie jak z domenami internetowymi: domena Cars.com jest warta $872 mln, a carinsurance.com sprzedana była za $49.7 mln. A można mieć domenę CarInsurance.com.pl za 77.48 PLN. W obu przypadkach to bardzo umowne. “…ale domenę mogę zaparkować i czerpać pasywny przychód z reklam”. To prawda. Takiego pasywnego dochodu nie daje np. obraz Picassa.
17. “Po co płacić za JPEG?”. Być może równie zasadnym pytaniem jest płacenie za pornografię, gdy Pornhub jest za darmo. Mimo to Onlyfans generuje $1.2 mln przychodów i ktoś płaci za wyłączność do zdjęć. Choć mógłby robić printscreeny i wrzucać wszędzie.
18. Sposoby sprzedaży dzieła wirtualnego przed NFT. Olia Liliana była jedną z pierwszych artystek w latach 90-tych, która sprzedała swoje dzieła sztuki w sieci poprzez przeniesienie własności domeny i adresu IP na użytkownika.
19. Wirtualne muzeum. Olia Liliana raz jeszcze: “If something is in the net it should speak in net language.” Co do prezentacji dzieł digitalowych nie wierzę w cyfrowe ramki czy statyczne plakaty z QR-kodem. Pewnie w przestrzeni muzealnej sprawdzą się projektory i ekrany, ale ostatecznie naturalnym środowiskiem będzie możliwość prezentacji swoich zakupionychkolekcji online na Instagramie, OpenSea czy dedykowanej wirtualnej galerii jak OnCyber albo wszelkiej maści metaversach. Każdy będzie mógł sobie zrobić reprodukcję obrazu, ale te fajne dzieciaki przebywać będą pewnie w Sandboxie na działce Snoop Dogga, gdzie znajdywać się będą obrazy oznaczone certyfikatem oryginalności.
20. Techno-kicz, redystrybucja i demokratyzacja sztuki. Wolf Lieser zauważa w książce Digital Art, że muzeum jest stosunkowo nowym wynalazkiem, który przez wieki poprzedzały zamknięte dwory i zamki książąt wypełnione obrazami. Mieke Marple z kolei wskazuje, że renesans poprzedził wynalazek druku, innowacja technologiczna, która usunęła wiele barier dając tym samym początek klasie kupieckiej, która rozpostarła mecenat nad artystami chcącymi wyjść poza kościelne tryptyki. Pewnie 99% prac, które teraz zalewa Internet pod szyldem NFT to poczciwy techno-kicz, ale nawet na tej ścieżce utowarowienia sztuki pojawia się miejsce do redystrybucji wartości wokół sztuki, jej demokratyzacji i stworzenie nowego paradygmatu, w którym artyści nie muszą być ciułaczami skazanymi na łaskę grantów. Choć to bardzo życzeniowe i utopijne myślenie.
21. Nadprodukcja elit i sztuczny niedobór (scarcity). Rob Henderson zwrócił uwagę odwołując się do teorii walk między elitami Jacka Goldstone’a, że od 1983 roku liczba domostw w USA z majątkiem większym niż $10 mln urosła z 66,000 do 350,000, a wskaźnik przyjęć na Stanford spadł z 31% w 1978 do 5.2%. Innymi słowy: jest coraz więcej bogatych ludzi, ale wciąż pozostaje 100 miejsc w Senacie USA i 435 miejsc w Kongresie. Jeśli status majątkowy przestaje być wyznacznikiem, to w grę coraz mocniej wchodzić będzie status określony kapitałem społecznym i kulturowym przy jednoczesnej konieczności kreacji ograniczeń: 10 mln kopii, ale tylko 10,000 unikalnych certyfikatów własności dla członków zamkniętego klubu.
22. O przynależności do społeczności: “I refuse to join any club that would have me as a member” Groucho Marx. Czy eklsuzywność nie jest w szczytowej formie jakąś asymptotą, do której nikt nie powinien się zbliżyć? Ideał: klub bez członków.
23. Status signaling jako podstawa piramidy Maslowa. Na bezludnej wyspie rozbijają się Pamela Anderson i przypadkowy mężczyzna. Po czasie zbliżają się do siebie. Mężczyzna po wielu nocach prosi ją o spełnienie jednej fantazji: by zrobiła sobie brodę z glonów i udawała faceta. Ta przystaje. W tym momencie mężczyzna wykrzykuje: “Stary, sypiam z Pamelą Anderson!”.
Ten żart był na wiele lat przed kartami Pokemon, lodami Ekipy, wiele lat po torebkach Gucci i pewnie straszył będzie jeszcze na długo po NFT za $300,000. Tak samo przetrwa nasza ludzka potrzeba statusu i uznania.
24. “now that I’ve made money selling people a worthless product, I can look smart when I tell them the product I sold them is worthless”
PS. Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, zapisz się do mojego newslettera – w poniedziałek, środę, piątek przed 8:30 dostaniesz krótkie 5 nagłówków z wydarzeniami ze świata 👇